20 sierpnia 2013

Haul: INGLOT- w poszukiwaniu tańszych zamienników...

Zapewne wiecie, że oprócz wykonywania makijaży komercyjnych, dla klientek prywatnych , prowadzę również indywidualną naukę makijażu.
Pomagam również Paniom po lekcji, w zakupach.
Mój kufer jest w większości zMACowany.
Pojawiają się również w nim kosmetyki Chanel, Guerlain, Dior, YSL.
Ale to że ja mam "świrka" kosmetycznego nie oznacza to, że moje Panie maja na zakupach ze mną wydawać majątek.
Pomagam im dobrać dobre, tańsze zamienniki.
Nie jest to takie proste jak by się wydawało.
Kupić coś dobrego, godnego zadowolenia.
Zresztą poprzeczka jest wysoko ustawiona przez mojego kochanego MACa :)
Zanim polecę coś klientkom, sama staram się to przetestować aby nie kupić kota w worku.
Bardzo często podczas zakupów wchodzimy do Inglota.
Kiedyś było mi się ciężko przekonać do tej marki, ale coś bardziej zaczynam ją doceniać.
Moje mój stereotyp tkwił, bo pamiętełam Inglota sprzed 10 lat, jak zaczynałam moja pracę makijażową.
Wtedy pracowałam dla L'OREALA i tylko na tamtych kosmetykach pracowałam i Inglot był tym gorszym.
Ale na przełomie tego czasu, muszę powiedzieć, że firma się prężnie rozrosła i nie ma już nic wspólnego z tą firmą sprzed 10 lat.

Z klientkami w Inglocie kupujemy pędzle, cienie, róże, pomadki, błyszczyki.
Ciężej jest mi się przekonać do podkładów, tuszy, korektorów, pudrów.
Ale postanowiłam to zmienić i przetestować.





Podczas tych zakupów do mojego koszyczka wpadło 5 produktów.


-KOREKTOR W KREMIE AMC numer 64 (24.00)
Do tego korektora podchodziłam bardzo długo ale, że w 3 Inglotach dostawałam różne informacje, więc się wstrzymywałam.
Az w końcu postanowiłam go sama przetestować i nie słuchać innych.
Korektor ma żółty kolor.
W jednym sklepie mówili, że jest tylko na niedoskonałości i nie można stosować go pod oczy, ale kiedy zapytałam się dlaczego to mało przekonywująca odpowiedz usłyszałam.
W innym, że ależ oczywiście można.
Błędne koło ;)
Ale po testuję i wyrobię swoją opinię.




-KONTURÓWKA DO POWIEK W ŻELU numer 90 - brąz (32.00)
Skończył mi się eyeliner w żelu Bobbi Brown i postanowiłam przetestować tańszy zamiennik.
Jest 3 razy tańczy od swojego poprzednika.
Ale czy jakością mu dorówna?
Zobaczymy:)




- MATUJĄCY PUDER SYPKI numer 32. (40.00)
Kolor bananowy.
Chciałam kupic żółty puder sypki, przymierzałam się do pudru Clinique ale przy jego cenie 170,00 i różnych opiniach tj.że wcale nie jest dobry nie chciałam wyrzucać pieniędzy w błoto.
Inglot wprowadził ten puder jako nowość.
Ma matowić ale nie wysuszać.
Zobaczymy.
Na razie przeżyłam lekki szok, bo puder ma tyko 2,5 GRAMA!!!!!!!!!!!! za 40,00
Mam nadzieję, że jest genialny ;)




- AMC FACE AND BODY BRONZER. (19.00)
Ten kosmetyk pojawił się, przez moje przeoczenie.
Myślałam, że to klasyczny podkład na bazie wody, jak MAC Face&Body ( który kocham) czy Make Up For Ever.
Ale w domu doczytałam napis bronzer ;)
No ale zobaczymy, po testuje solo, pomieszam z podkładem, podobno można aplikować też na nogi :)
Wzięłam, wersję mini 30ml bo był tez w gigantycznej butli 150ml.





-CHUSTECZKI MATUJĄCE wpadły do koszyczka jako dodatek, bo przy kasie Pani polecała dodatki w niższych cenach do zakupów. Kosztowały 9.00 za 50 bibułek.
A że bibułki to móje must have , wiec wzięłam aby po testować te z Inglota.

Za zakupy zapłaciłam 124,00
Wow i to aż 5 sztuk. Nie jestem przyzwyczajona do takich cen, i buziak mi się cieszył ogromnie.
Bo normalnie w tej cenie przeważnie ma 1 produkt :)

Po testuję i napiszę posta czy warto kupić.

Znacie te produkty, używałyście?
A może możecie polecić coś godnego uwagi z Inglota do po testowania?