9 sierpnia 2015

Odkrycia kosmetyczne które skradły moje serce...

Dzis chciałam Wam przedstawić 5 kosmetyków które odkryłam w przeciągu kilku miesięcy i mogę śmiało powiedzieć że skradły me serce :)

A że jestem bardzo wybredna i ciężko mi dogodzić to tym bardziej zapraszam do lektury.




Zacznę od polskiej marki Provoke Dr.Irena Eris
Pamietam jakies 10 lat temu była kolorówka Dr.Eris Privi. Jak na tamte czasy były dośc drogie jak na polską kolorówkę bo cena pólki L'oreala.
Kolorówka była ciekawa i wtedy zapadł mi w pamięc min. podkład rozświetlający.
Niestety kolorówka nie utrzymała się na rynku i zniknęła.
Kiedy dowiedziałam się że Dr. Eris wypusciła znowu "eksluzyną" kolorówkę bardzo mnie zaintrygowała.
Niestety jak zobaczyłam ceny, zapał mój opadł.
Na szczęście dwa razy do roku w Rossku są promocje - 49%. Postanowiłam skorzystać i kupiłam 3 produkty Provoke- Dwa z podstawowej kolekcji- podkład i puder sypki oraz jeden produkt z limitki róż-rozświetlacz.
Jako fanka lekkich podkładów,rozswietlających wybrałam oczywiście podkład Provoke Radiance.
Do kompletu dorzuciłam puder sypki Provoke.



Zacznę od podkładu.
Cena podstawowa to ok.85,00 więc jak na polską kolorówkę to sporo.
Ja zapłaciłam -49% więc cena była przyjemniejsza.
Podkład jest w zafoliowanym pudełku, opakowanie jest z ciężkiego matowego szkła z plastikowym korkiem(już mniej exluziw ;) ale jest pompka. Tyle z estetyki.
A jak się ma środek?

Pierwsze to boski zapach! Jak ja, jako wrażliwiec nie przepadam za produktami perfumowanymi ten mnie oczarował-lekki,świeży.
Konsytsencja podkładu kremowa ale zarazem lekka,super się rozprowadza,genialnie rozświetla skórę ale nie tandetnymi drobinkai tylko pieknym glow.
Super nawilża, nie czuć go na buzi przez cały dzień.
Jak na podkład rozświetlający ma oczywiście srednie krycie,bo takie jest jego zadanie.
Więc jak czytam lub słyszę, fajny ale słabo kryje to mam ochotę krzyczec- ten podkład nie ma kryć! On ma wyrównać koloryt skóry, nawilżać i rozswietlać - z tego zadania genialnie się wywiązuje.
Po 12 h trzyma się na buzi, na policzkach jest go troszkę mniej.
Ale gdybym miała mu przyznac ocenę byłoby to 5-
Minus za pompkę która u mnie się zacina co mnie lekko irytuje :(
Posiadam kolor 110 ivory- piekne żólte tony, lekko oksyduje.

Tak sobie myślę, że gdybym dostała do do oceny i bym nie wiedziała co to za marka to spokojnie wrzuciłabym go do pólki selektywnej.
Polecam osobom ze skórą suchą,normalną które lubią lekkie, rozświetlające podkłady.


Z marki Provoke kupiłam również puder sypki do kompletu. Występuje w jednym kolorze- transparentnym.
Opakowanie plastikowe z lusterkiem- hmmm,choc nie wiem po co bo pudru sykiego nie nosimy w torebce tylko używamy w domu. Dla mnie zbedny gadżet, bo tylko jest cały czas brudne.
Puder równiez pięknie pachnie- tak samo jak podkład.
Porównując z pudrem Kanebo który jest praktycznie biały to w Provoke widze lekki dodatek różu i normalnie już by taki puder u mnie odpadł, to ten na buzi ładnie się układa i tego nie widac.
Kosztuje też ok.85,00 za 18 g
Daje ładne satynowe wykończnie, nie wysusza buzi i co najwazniejsze nie czuć go na twarzy.
Matuje średnio.
Czy do niego bym wróciła? W regularnej cenie- nie. W promo też raczej nie, bo mam innych swoich ulubieńców.
Wolę dołożyć i kupic mój ukochany sypki Chanel który ma 30g i nr.20 jest piękny jasniutkim beżem :)
Ten zużyje razem z podkładem bo miło się używa tego kompleciuku :)



Kolejnym produktem jest maska GlamGlow. Zanim ją kupiłam,słyszałam o tych maskach wiele dobrego.
Podchodziłam sceptycznie bo mocno ostraszała mnie ich cena.
Ale zimą moja buzia była mega sucha i potrzebowałam czegoś mega. Akurat trafiła się promocja i zamiast 200,00 zapłaciłam 150,00 za 50g słoiczek.
Sporo jak na maske,ale sa produkty w któe warto inwestowac i obok kremu pod oczy, peelingu, u mnie są to tez maski.
No i znowu zacznę się zachwycać zapachem,który jest przeboski.
Pominę turkusowe amerykańskie opakowanie z gwiazdką ;)
Aplikacja maski na twarz to czysta rozkosz. Napierw uczucie chłodu a po chwili praktycznie czuję" jak ta maska działa.
Zostawiam na noc a rano budzę się ze skórą jak pupcia niemowlaczka ;)
A wiem co mówię, bo mam 14 miesięczne dziecko ;)
Dzięki tej maseczce, moja skóra jest genialnie nawilzona.
Mozna ją stosować nawet codziennie w formie kuracji oraz jako kompres nawilżający do samolotu.



A teraz bedzie o balsamie do ust Clarins. Podobno kultowy. Same ohyyy i ahhyyy. Kosztuje ok.75,00 za 12ml.
Ja go kupiłam na stronie Douglas w promo za 49,00
Mam kolorek 04-delikatny jasny róż shimmer.
Błyszczyk wystepuje w 6 transparentnych kolorach.
Pierwsze moje odczucia po stosowaniu, hmmm
Rozczarowanie. Zastanawiałam się o co tu tyle szumu.
Skąd takie pozytywne opinie. Ładnie pachnie, ma kremową konsystencję ,ładny kolor i tyle.
Stosowałam go codziennie, odruchowo.
Az nagle króregoś dnia jak nie mogłam go znalezć zaczłeam jak szalona szukac po torebkach a mam ich sporo i nagle złapałam się na tym- ten błyszczyk uzależnia :)
Mam cała masę pomadek,błyszczyków a po ten sięgam codzieniie. I jak mnie ktos spyta czy kupię ponownie-oczywiście!

Oprócz zpachu,smaku, kremowej konsytsencj i koloru , trzyma się mega długo na ustach i je nawilża!
Polecam!
Teraz jest w promo na stronie Douglasa za 49,00



Ostatni produkt brązer Kobo.
Pisałam juz o nim w produktach które warto kupic poniżej 20,00
Używam codziennie.
Posiadam kolor 308 Sahara Sand. Genialny dla bladziochów, super do budowania rzezby twarzy.
Nie można było lepiej wydac 19,90
Kupię, bez zastanowienia ponownie :)

I to by było na tyle moich podbojów miłosnych z kosmetykami ;)
Znacie powyższe moje perełki?
Podzielcie się swoimi miłosciamiktóre ostatnio skradły Wasze serducha ;)

Buziaki
Kasia
Make Up Artist, trener makijazu,kolorystka